W Święta znalazłam chwilkę czasu, żeby pofarbować wełnę. Nie mam w tym dużego doświadczenia, ale kilka motków już mam za sobą. Wzięłam 100g włóczki skarpetkowej i zaczęła się zabawa - na kolanach w kuchni na podłodze :-) Chciałam, żeby było kolorowo - w końcu to będą skarpetki, więc można poszaleć.
Kolory wyszły dużo żywsze niż się spodziewałam, pomarańczowy wręcz razi po oczach! Kojarzą mi się troszkę z takimi odblaskowymi flamastrami-zakreślaczami :-) Przejścia nie są długie - wyjdzie po jednym okrążeniu w danym kolorze. Teraz muszę jeszcze znaleźć wzór żakardowy, w którym te pstrokate paski w połączeniu np. z bielą lub czernią będą fajnie, energetycznie wyglądały. A to może być niezłe wyzwanie.
Z farbowania wyszły mi dwa motki, z których powstaną dwie pary skarpet w damskim rozmiarze. Może dla mnie i dla mojej Siostry?
Osobiście bardzo lubię wełniane skarpety - zabieram je na turystyczne wyjazdy i są świetne. Szczególnie te z dobrej włóczki skarpetkowej (u mnie sprawdza się Fabel Drops) - po praniu są prawie jak nowe :-)
Pozdrawiam ciepło!
Mniam! Wyglądają jak Skittlesy. :D
OdpowiedzUsuńFarbowanie fajna sprawa, muszę jeszcze kiedyś do tego podejść.
Ja raczkuję, ale zabawa mi się podoba :-)
Usuńcudowne kolory, bardzo energetyczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, chciałam sobie troszkę tą szarugę za oknem rozweselić :-)
Usuń