sobota, 20 grudnia 2014

Czeka mnie prucie...

Są takie swetry, które bardzo chciałam zrobić, ale niestety coś poszło nie tak. Teraz nadają się tylko i wyłącznie do sprucia. Ponieważ minęło już troszkę czasu od kiedy je porzuciłam to nawet mi tego prucia nie jest żal. Tylko szkoda mi czasu i zebrać się nie mogę żeby to zrobić...

Pierwszy sweter to improwizowany, robiony na okrągło z dropsowej alpaki, lekki, zielony. Skończony, nitki pochowane, dziury pod pachami zaszyte, nawet wyprany. Ale nie założyłam go ani razu i raczej już nie założę, układa się źle, a do tego uczyłam się na nim rzędów skróconych i chyba się nie nauczyłam bo porobiły się brzydkie dziury. Ale odzyskam z niego trzy motki :-) Rok się dziergał, rok czekał na wykończenie i teraz już prawie pół dojrzewam do sprucia... Nawet zdjęcia się nie doczekał...

Kolejny porzucony projekt to sweter we wzorek, który zaczęłam robić z włóczki karismy i limy również dropsa. Pudrowy róż i beż wyszły troszkę infantylnie, ale we wzorze nawet mi się to podoba. Sugerowałam się podpowiedziami ze strony producenta włóczek, ale próbkę zrobiłam niedbale i sweter wychodził baaardzo za mały. Więc czeka w kolejce do prucia. Z odzyskanej włóczki zrobię coś zuuupełnie innego :-) Ostatnio po głowie chodzą mi warkocze.




Nauczona doświadczeniami, że improwizowanie nie zawsze mi wychodzi postanowiłam zmierzyć się z gotowym wzorem. Z zamówieniem z e-dziewiarki dostałam w prezencie piękny katalog cheval blanc. Wybrałam sweter w panterkę, zamówiłam przepisową włóczkę, zrobiłam na szybko próbkę i tuż przed pachą okazało się, że rozmiar znów jest zły. Sprawdziłam ilość oczek na 10cm w sweterku i wyszło o kilka mniej niż w próbce... ehh... Ten sweter spruję, ale na pewno podejdę do niego jeszcze raz, lepiej przygotowana!



Teraz dziergając dwa inne sweterki, mam ogromną nadzieję, że nie podzielą losu powyższych. Sprawdzam wszystko bardzo dokładnie, więc jest na to nadzieja :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz