Zanim wiosna rozgości się na dobre, chciałam pokazać jeszcze dwa ciepłe projekty. Dla Marcina i dla siebie zrobiłam krótkie, wełniane kominy podszyte milutkim polarem. Szyłam oczywiście ręcznie jak w grubym kominie i tym razem poszło gładko, bez przygód związanych z lewą i prawą stroną :-)
Kominy miały nam służyć na nartach w lutym, jednak powstały z opóźnieniem i nie zostały przetestowane w ekstremalnych warunkach sportowych. Ale ponieważ wiosna nas nie rozpieszcza i poranki są chłodne to kominy użytkujemy często. Mój jest granatowo-biały i pasuje mi świetnie do 3 kurtek ;-)
Kominy zaliczyły już nawet pranie w pralce, żeby pozbyć się zapachu wędzonki po wieczorze spędzonym przy ognisku :-) Mimo obaw polar i wełna złączone nitką wyprały się bez przygód :-)
Korzystając z okazji chciałam Wam życzyć we te Święta Wielkanocne dużo rodzinnego ciepła, słońca, wypoczynku, a także chwilki dla siebie z ulubioną robótką!
Pozdrawiam serdecznie i pędzę wypiekać wypieki!