Pamiętacie upalne dni z początku lipca? Właśnie wtedy, jako przerywnik w innych robótkach, powstała lipcowa czapka. Przyznam, że założyłam ją tylko na chwilkę, a gorąc i tak dał mi się we znaki :-) teraz niestety lato nas nie rozpieszcza, ale mam nadzieję, że wrócą jeszcze takie piękne, słonecznie dni.
Czapka to kolejny prezent :-) włóczka to zupełnie nie letnia Karisma Dropsa. Jesienią stanie się zdecydowanie bardziej noszalna :-)
Jak zwykle chciałam uzyskać tonalne przejście kolorystyczne. Przyznam, że ten zestaw bardzo mi się podoba i chętnie powtórzę go dla siebie... jak czas pozwoli :-) Zresztą czapek, które chciałabym mieć, mam w głowie bardzo dużo, dlatego staram się co jakiś czas dziergać jakąś dla siebie.
Poza dzierganiem czapek zrobiłam sobie ostatnio małą inwentaryzację rozpoczętych projektów z zamiarem doprowadzenia ich do końca. W całej przyjemności jaką jest dla mnie robienie na drutach to, że wszędzie walają się zaczęte robótki bardzo mnie męczy. Co jakiś czas napalam się i okazuje się, że muszę chwycić za druty już, zaraz, natychmiast bez chwili zwłoki i zaczynam kolejną rzecz :-) Przez to skończenie jakieś robótki trwa u mnie bardzo długo.
Dlatego postanowiłam (i mam szczerą nadzieję, że na postanowieniu się nie skończy) nie zaczynać nowego projektu, dopóki nie uporam się z tym co mam obecnie na drutach. Większość na szczęście jest bardzo zaawansowana. Obiecuję sobie mieć maksymalnie dwie robótki rozpoczęte z czego jedna to będą skarpetki lub inny drobiazg wygodny do noszenia ze sobą w torebce - taka zapasowa robótka. I ewentualnie czapka... ;)
1. Skarpetki, którym bardzo niewiele brakuje. Z farbowanego przeze mnie Dropsowego Fabelka. Lato to może kiepski okres na dzierganie wełnianych skarpet, ale te żakardy...
2. Prawie ukończony kocyk dziecięcy z wzorem warkoczowym. Ostatnio na blogach wszędzie natykam się podobne - szczególnie szare mi się podobają. Zaczęty chyba jeszcze w kwietniu i również prawie na wykończeniu. Będzie prezentem dla dzidziusia koleżanki.
3. Chusta, która miała być wiosenna. Mam nadzieję, że będzie przynajmniej jesienna, bo zostały mi nitki (brrr!) i blokowanie :-) duuuuża szansa na powodzenie!
4. Sweterek, któremu brak kilku rządków :-) Jeśli pogoda się utrzyma to przyda się jeszcze tego lata!
5. Kolorowy szal z Holsta. Z nim będzie najtrudniej, bo mam przed sobą jeszcze co najmniej 2/3, ale będzie to przyjemne dzierganie, więc zostawiam sobie na koniec. Muszę tylko się pilnować, żeby nie skusiło mnie nic w między czasie!
/
To by było na tyle. Nie wliczam tych, które już na zawsze porzuciłam, bo i tak nic z tego nie będzie.
Jak to sobie tak zebrałam wszystko w jednym miejscu to nie wygląda źle. Myślę, że się uda. Nie jest to największa liczba rozgrzebanych rzeczy z którą miałam do czynienia ;-)
W moim postanowieniu pomoże mi na pewno fakt, że w końcu, po długich miesiącach stresów i oczekiwania udało nam się na spółkę z bankiem kupić mieszkanie! :-) Więc teraz nie w głowie mi wyszukiwanie nowych sweterków, czapeczek i szali, bo sprawy związane z remontem i przeprowadzką są ostatnio bardzo absorbujące. Wieczorem dziergam tylko odrobinkę i to tego co jest pod ręką.
Pozdrawiam serdecznie!