niedziela, 28 czerwca 2015

Mój Beatnik

Ten sweter zaczęłam dziergać mniej więcej w październiku ubiegłego roku i miał być gotowy na minioną dawno temu zimę :-) Ponieważ został skończony późną wiosną to raczej już nie nachodzę się w nim teraz - będzie musiał poczekać co najmniej do jesieni!

Robiłam go dość długo, ponieważ jest to jak dla mnie duży projekt. Rozgrzebanych równolegle kilka robótek nie pomaga w szybkim kończeniu swetrów :-) Ale cieszę się, że jest już gotowy, a właściwie to nadal tylko prawie gotowy - zostało mi jeszcze milion nitek to wrobienia po lewej stronie :-) i nie zanosi się, że szybko to zrobię, ale jakoś bardzo mi nie przeszkadzają.





Wzór Beatnik jest bezpłatny i całkiem przyjemnie rozpisany. Z przodu i z tyłu jest warkoczowy panel, a rękawy są podwójnym ryżem - bardzo fajna faktura. I ten ściągacz z oczek przekręconych - śliczny! 

Sweter zrobiłam z włóczki Drops Nepal w przepięknym, według mnie, kolorze. Niestety delikatnie mnie drapie, więc muszę zakładać go na bluzkę z rękawem 3/4, co mam nadzieję, nie będzie problemem, gdy znów zrobi się zimno - w końcu jestem strasznym zmarźluchem :-)

Myślę, że sweter rozciągnął mi się w czasie również dlatego, że wzór warkoczowy jest jednak dosyć pracochłonny, a do tego zszywanie kawałków nie należy do moich ulubionych zajęć... Ale jestem z niego zadowolona, bo to chyba jak dotychczas mój najbardziej pracochłonny projekt, który udało mi się ukończyć i pierwszy mój noszalny sweter :-) Jedno co mogłabym mu zarzucić, to jest odrobinkę za krótki. Ciężko było mi go mierzyć w kawałkach i dopasować idealną długość - będzie już jaki jest!







Życzę udanego nadchodzącego tygodnia!


środa, 17 czerwca 2015

Czapki czerwcowe i szydełkowa parasolka :-)

Czerwiec to nie jest dobry miesiąc na dzierganie i blogowanie jak dla mnie. Tyle się dzieje, lato się zbliża, ciepło i wakacyjnie wokół. Wolne chwile ostatnio poświęcamy kajakowaniu i podróżowaniu. A zbliżający się weekend będzie moim drugim od początku maja spędzonym w domu (choć kajaków też nie zabraknie :-) ). Lubię ten "sezon" i to tempo, chociaż czasami bywam zmęczona, gdy wracam z pracy i widzę ciągle tą samą niewypakowaną/przepakowaną torbę i stertę prania :-)

Ale mimo to, albo dzięki temu powstały dwie czapki czerwcowe które były prezentem ślubnym dla Kuzynki i Jej Męża (wspaniały czerwcowy, przedłużony weekend na wsi z tradycyjnym weselem - dziękuję!).

Ach - można latem robić czapki? Wiecie, że to już moja 20 i 21 czapka w wyzwaniu 12 czapek w 1 rok?! Chyba nigdy nie przestanę!







Poza czapkami chciałam Wam pokazać również przepiękną szydełkową parasolkę, którą moja Ulubiona Ciocia (ta dokładnie, która mnie dziergać nauczyła) zrobiła dla swojej Córki na ten właśnie ślub :-)



Ukradłam ją na chwileczkę, żeby zrobić kilka zdjęć. Jest bajecznie piękna i na pewno będzie wspaniałą ślubną pamiątką!



Pozdrawiam ciepło i słonecznie!